Archeologia dla każdego Drukuj

Dnia 19 września 2019 uczniowie klas 5-8 i kilku uczniów z klasy 3 pojechało na wycieczkę do Biskupina. Odbywał się tam jubileuszowy XXV Festyn Archeologiczny.

 

 

 

 

Po przyjeździe tam poszliśmy na pokaz wojów. Był z nimi pan, który im mówił, co w danej chwili mają robić. Wtedy pokazywali nam różne sztuki walki oraz czym walczono. Na końcu odbyła się walka, w której wygrali 3:0 wojowie z drużyny niebieskiej. Każdy po tym miał możliwość zrobienia zdjęcia z wojami. Później wraz z panią Eweliną [naszą pilotką znaną już z wycieczki trzydniowej] samodzielnie zwiedzaliśmy tereny Biskupina. Indianki opowiadały nam o życiu koczujących plemion w Ameryce. W tym czasie można było przesiewać kamyczki, w których też było złoto, oraz mogliśmy rzucać krążkami na rogi bawoła. Potem był czas na pamiątki i jak ktoś chciał, mógł sobie kupić coś do jedzenia. Następnie rozdzieliliśmy się na dwie grupy: młodsza poszła z panią przewodnik, a starsza z panem przewodnikiem biskupińskim. Starsza grupa najpierw poszła do muzeum, gdzie wszystkie rzeczy to autentyki [tylko sieć rybacka była kopią prawdziwej]. Widzieliśmy tam prawdziwy przeniesiony dom z osady biskupińskiej, którego ściany miały zaledwie 1 metr wysokości. Leżały też tam kości 35 -letniej pani, która była ułożona w sposób, w jaki przyszła na świat, czyli w pozycji embrionalnej. 35 - latkę uważano wówczas za babcię, bo dziewczyny w wieku 12 lat już miały ok. 4 dzieci. W muzeum znajdowała się też makieta osady biskupińskiej. Po zwiedzaniu wystawy udaliśmy się do miejsca wytopu żelaza [wydobywano je tak jak dawniej]. Doszliśmy do domu, gdzie mieszkali ludzie z dawnych czasów. Oprowadzający powiedział nam, że pewien rolnik zbierał drewno ze swego pola, bo dobrze się paliło. Nauczyciel wezwał archeologów, którzy stwierdzili, że to pozostałości bardzo dawnej osady, ale rolnik nie chciał odpuścić. Później w tej sprawie interweniowała policja i tym sposobem osadę uratowano. Obejrzeliśmy, jak powstawał materiał, nawet tworzono wtedy kolorowy, farbowany naturalnymi składnikami. A na sam koniec poszliśmy zobaczyć, jak to wszystko wygląda z góry. I połączyliśmy się z naszą młodszą grupą.

Tę wycieczkę uważamy za udaną, gdyż pan przewodnik umiał do nas dotrzeć. Dziękujemy p. Agnieszce Grabowskiej – Bąk za świetny pomysł wyjazdu w jej rodzinne strony. Maja Nowak i Maryna Hojeńska

***

***

***

***

***

***

***

***

***

****

***

****